W czwartkowy wieczór doświadczyliśmy przedsmaku zapowiadanej na wrzesień rekonstrukcji rządu. Mateusz Morawiecki ogłosił, że następcą Jacka Czaputowicza zostanie Zbigniew Rau – przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Z wykształcenia jest prawnikiem, nigdy na zawodowej ścieżce nie miał do czynienia ze złożoną materią dyplomacji. Eksperci wskazują, że największym atutem nowego ministra w materii, którą będzie się zajmować jest… znajomość języka angielskiego.
Warto zwrócić uwagę, iż świeżo nominowany szef dyplomacji jest jednym z najbardziej zaciekłych przeciwników osób nieheteronormatywnych. Opierał nawet na tym swoją kampanię parlamentarną z 2019 r. Kuriozalnym przykładem jego aktywności jest kolportowanie ulotek, w których osoby LGBT nazwał „cywilizacją śmierci”. Wdał się wtedy w spór z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, który wytknął mu brak znajomości przepisów, zawartych w Konstytucji.
W latach 2015-2019 pełnił funkcje wojewody Łódzkiego. Jak tylko mógł starał się utrudniać pracę mającej szerokie poparcie społeczne prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej. Po jej druzgocącym zwycięstwie w 2018r. szukał kruczków prawnych, uniemożliwiających jej objęcie urzędu na następną kadencję, jednak po raz kolejny temu prawnikowi zabrakło kompetencji w jego własnej materii. Do szeregu jego porażek można jeszcze zaliczyć próbę dekomunizacji nazw ulic, czego doskonałym przykładem jest nieudana próba nadaniu jednemu z Łódzkich placów imienia Lecha Kaczyńskiego.
Mimo faktu, iż Rau jest przewodniczącym Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych to w niżej izbie parlamentu może pochwalić się mizerną, wręcz kompromitującą aktywnością. Składają się na nie: jedno wystąpienie podsumowujące prace kierowanej przez niego komisji (ws. ekstradycji między Polską a Argentyną) oraz jedną interpelację ws. wykorzystania drewna do celów energetycznych.
Powyższa nominacja jest kontynuacją trendu degradacji, wręcz prowadzenia do degrengolady jednego z ważniejszych resortów. Absurdalną koncepcją jest rozdzielenie prowadzenia relacji z USA i Nato (Pałac Prezydencki) i z Unią Europejską (Mateusz Morawiecki, Konrad Szymański), sprowadzając do roli administracyjnej MSZ.
Zdecydowanie jest to zmiana na gorsze, bowiem Jacek Czaputowicz cechował się chociaż znajomością protokołu dyplomatycznego, wieloletnim doświadczeniem i wyważeniem. Żadnej z tych cech nie można przypisać jego następcy. W kolejnych miesiącach w walki frakcyjne i urojoną wojnę kulturową zostanie zaangażowane również Ministerstwo, które powinno się trzymać od takich spraw jak najdalej.