Co może prywatna firma?

Konto Donald Trumpa na Twitterze zostało dzisiaj permamentnie zablokowane z powodu wielokrotnego naruszania przez Prezydenta Stanów Zjednoczonych regulaminu. Ostatnie wydarzenia w USA pokazały, jak wielki wpływ na zachowanie swoich wyborców mają treści internetowe Trumpa. Twitter ocenił, że jego wpisy zawierają treści podżegające do przemocy i wprowadzające w błąd, w związku z czym (po dwunastogodzinnym zawieszeniu – ostrzeżeniu) na stałe odebrał Trumpowi możliwość publikowania na swojej platformie.

Po tym fakcie nastąpił wylew narzekań prawicowych fanów Trumpa, którzy lamentowali z powodu rzekomego końca wolności słowa. Większość z nich pomija istotny fakt, że Twitter nie ma żadnego związku z instytucjami państwowymi (które w domniemaniu powinny stać na straży wolności słowa), lecz jest prywatną własnością, której właściciele mogą decydować, jakie treści na ich platformie mają być zamieszczane.

Niestety działania Twittera mogą mu i innymi portalom społecznościowym poważnie zaszkodzić. Kiedy najpotężniejsze osoby na świecie zorientują się, jak bardzo uzależnieni są od anonimowych administratorów, zaczną szukać sposobu na regulację lub nawet nacjonalizację najbardziej kluczowych mediów społecznościowych. Według nieoficjalnych źródeł Komisja Europejska nad projektem regulującym portale zaczęła już pracować, co prawdopodobnie wskazuje na podobne rozważania w innych częściach świata.

O ile media społecznościowe rękach prywatnych mogły od czasu do czasu wzbudzać kontrowersje swoimi decyzjami, o tyle w rękach państwa mogą stać się niebezpiecznymi narzędziami propagandy, której widmo jest nieporównywalnie większe od tego związanego z usuwaniem treści za oczywiste łamanie regulaminu.

NAPISZ DO NAS

Masz pytanie lub komentarz? Czekamy na Twoją wiadomość!

Wysyłanie

©2024 .Nowoczesna Wszelkie prawa zastrzeżone

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

Nie pamiętasz hasła ?