Kilka miesięcy temu Mateusz Morawiecki z dumą zapowiadał, że po raz pierwszy w historii „budżet bez deficytu staje się faktem”.
Niestety, sprawdziło się powiedzenie, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca – okazuje się, że rzeczywiście, przejdzie on do historii, ale jako budżet z najwyższym deficytem.
Oficjalnie deficyt budżetowy ma wynieść ponad 100 mld zł – okazuje się jednak, że suma ta może być znacznie wyższa. Koszty związane ze zwalczaniem skutków pandemii COVID-19, wynoszące kolejne 100 mld zł, są rozłożone między Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju.
Trudno nie zgodzić się z tym, że stan ten spowodowany jest epidemią – mimo to, mamy uzasadnione obawy, czy planowane wydatki rzeczywiście spełnią swoja funkcję. Nie musimy chyba nikomu przypominać, że obecny rząd ma tendencję do wydawania państwowych pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem, a także nielegalnie.
Moglibyśmy tutaj poprzestać na ikonicznym: „a nie mówiłem?”. W końcu niezliczoną ilość razy mówiliśmy, że kto przejada doskonałą koniunkturę, ten znajdzie się w katastrofalnym położeniu w czasie kryzysu. Przyjdzie nam zapłacić słoną cenę, za beztroskie rozdawnictwo ostatnich lat.
Szkoda tylko, że zapłacimy wszyscy.