Za sprawą pandemii COVID-19 wiele państw członkowskich Unii Europejskiej zostało obciążonych ogromnymi kosztami, które mogą zdestabilizować zarówno ich równomierny rozwój, jak i całą strefę euro. W związku z tym, przywódcy Niemiec oraz Francji wyszli z inicjatywą, w ramach której na pomoc gospodarce mają zostać przeznaczone pieniądze z długu wyeamitowanego przez całą wspólnotę.
Byłoby to pewną innowacją i krokiem naprzód, gdyż dotąd pieniądze dla państw członkowskich pobierane były wyłącznie z funduszy. Wspólny dług, oznaczałby przeniesienie fiskalnego środka ciężkości z samych państw, w kierunku Unii Europejskiej. Głos poszczególnych państw nie byłby mniej ważny, lecz mógłby opierać się na wspólnym dialogu, aby wypracować najlepsze rozwiązania w walce ze skutkami kryzysu. Taka forma długu mogłaby nie tylko ułatwić nam uregulowanie zobowiązań (koszty obsługi Unijnego długu byłyby znacznie niższe, niż w przypadku pojedyńczych państw), ale także otworzyć przed nami perspektywę dalszego jednoczenia UE.
Co ciekawe, podobna sytuacja miała już w przeszłości miejsce – działo się tak w XVIII wieku w USA. We wrześniu 1789 poszczególne stany były bardzo mocno zadłużone z powodu walki o niepodległość. Postanowiono więc, że dług z poszczególnych stanów zostanie wzięty na barki rządu centralnego. Za kilkadziesiąt lat, USA były już pełnoprawną federacją.
Stoimy na rozdrożu – albo pójdziemy w stronę federalizacji, gdzie jako silne państwo będziemy walczyć o wiodącą pozycję na arenie międzynarodowej, albo zgodzimy się na bycie najwyżej areną starć globalnych potęg. A przecież wiele państw UE z kryzysu może nie wyjść bezstratnie.
Warto podejmować teraz śmiałe działania. Drugiej takiej okazji może nie być.