Mateusz Morawiecki ma już na swoim koncie niejeden grzech. W jego rządzie na każdym kroku trafiają się afery, a samemu premierowi trudno jest przeżyć dzień bez wypowiedzenia jakiegoś spektakularnego kłamstwa. Udało mu się już nabyć za ułamek wartości działkę pod Wrocławiem, ogłosić koniec pandemii (która magicznie wróciła po wyborach), a także zrobić wiele, wiele więcej rzeczy, o których będzie można napisać jeszcze nie jeden post.
Jakby tego było mało, właśnie pojawił się kolejny punkt na naszej liście. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o zorganizowaniu wyborów korespondencyjnych została wydana bezpodstawnie, z rażącym naruszeniem prawa.
Ani przepisy Konstytucji, ani ustawy o Radzie Ministrów, nie przyznają Prezesowi Rady Ministrów żadnych uprawnień w zakresie zmierzającym do organizacji czy przygotowania jakichkolwiek wyborów powszechnych – wskazywał w uzasadnieniu sędzia Grzegorz Rudnicki. I oczywiście, ma rację.
Decyzja, o której mowa została wydana na podstawie nieobowiązującej jeszcze wówczas ustawy, której założenia były sprzeczne z konstytucją. Morawiecki, podobnie jak Sasin korzysta obecnie z parasola ochronnego nowej ustawy z góry uniewinniającej wszystich urzędników, którzy działają w ramach walki z pandemią. Gdyby wszystkie organy państwa zachowywały się tak jak Pan Premier, Polska pogrążyłaby się w nieopisanym chaosie, gdzie każdy urzędnik wydawałby decyzje na postawie swoich przewidywań lub domysłów, a następnie zasłaniał się ustawą uwalniającą od odpowiedzialności.
Taka osoba nie może stać na czele naszego państwa. Najbliższe 3 lata będziemy się musieli przemęczyć, ale co się odwlecze to nie uciecze.
A Wy, co sądzicie – czy Morawiecki powinien podać się do dymisji?