Z roku na rok rosną wpływy do polskiego budżetu z podatku dochodowego. Rosną dużo szybciej, niż wpływy z innych źródeł. Rząd lubi twierdzić, że to zasługa działań uszczelniających system… jednak to nie do końca prawda.
W momencie ustanawiania granicy drugiego progu podatkowego na obecnym poziomie, była to równowartość 2,3-krotności średniej krajowej.
Obecnie 85 528 złotych rocznego dochodu to zaledwie 1,55-krotności przeciętnego wynagrodzenia. Jeżeli w ciągu najbliższej dekady polskie władze nie zdecydują się na dokonanie zmian w wysokości progów podatkowych, to w drugi próg wpadną wszyscy zarabiający na poziomieśredniej krajowej. Co więcej, mamy też bardzo niską kwotę wolną od podatku – w całej UE niższa jest tylko w 4 państwach.
Co ciekawe, problem progresji podatkowej zasadniczo nie dotyczy najlepiej zarabiających Polaków – ci bowiem, na ogół będąc przedsiębiorcami, rozliczają się za pomocą liniowej stawki 19%.
Dlaczego tej samej możliwości nie mają np. lekarze pracujący na szpitalnych etatach?
Oczywiście, stawka 32% nie jest porażająca – nie ma jednak żadnego uzasadnienia, by najbardziej obciążona podatkami była polska klasaśrednia.
Być może, skoro (jak twierdzi rząd) sytuacja budżetowa jest tak dobra, pora wreszcie obniżyć podatki wszystkim – zaczynając od kwoty wolnej od podatku, a na liniowym PIT kończąc.