Mamy dzisiaj wyjątkową niedzielę. Wyjątkową dlatego, że nieobjętą zakazem handlu. Minęły już prawie 4 lata od czasu wprowadzenia pierwszych ograniczeń w sprzedaży – w założeniach rządu, miały one wspomóc drobnych polskich przedsiębiorców, którzy mieli trudności w konkurowaniu z dużymi sieciami, a także poprawić sytuacjępracowników sklepów. I, jak to już bardzo często bywa – wyszło nie do końca tak jak miało wyjść.
Przyjrzyjmy się realnym konsekwencjom zakazu handlu:
Liczba sklepów małego formatu spadła, a dużego formatu wzrosła – w szczególności ucierpiały najmniejsze sklepy, których liczba w latach 2015-2018 spadła z 40,5 tys do 33,2 tys. Największe sieci zainwestowały w kampanię reklamowe, zmieniające przyzwyczajenia Polaków. Stąd wielkie kolejki w soboty, ale znów tylko w największych sklepach – te mniejsze nie są w stanie konkurować na polu reklam i promocji.
- Młodzi ludzie studiujący w tygodniu stracili łatwo dostępne źródło dodatkowych środków – dzisiaj nawet ci, którzy bardzo chcą pracować właśnie w niedzielę, nie mogą tego robić.
- Utracone zostały także zyski dla sklepów na granicy Polsko – Niemieckiej, gdzie obywatele Niemiec bardzo chętnie robili zakupy w niedzielę.
Powstaje zatem pytanie, dlaczego rząd pozostaje przy tak jednoznacznie szkodliwej i nieefektywnej regulacji?Odpowiedź stanowi zaplecze polityczne PiS, tzn.: związek zawodowy „Solidarność”, który wymógł na partii rządzącej te absurdalne zmiany. Swój udział miała tu równieżtzw.: „Rodzina Radia Maryja”.
Jeszcze w poprzedniej kadencji, .Nowoczesna przygotowała projekt umożliwiający przywrócenie handlu w niedzielę, przy jednoczesnej gwarancji 2 niedziel wolnych dla każdego pracownika – oczywiście, został on odrzucony .
Naszym zdaniem, gospodarka nie może padać ofiarą kaprysów zorganizowanych grup. Nie będzie na to naszej zgody. #KupujęKiedyChcę