Pierwszy kwartał w roku to czas rocznych rozliczeń podatkowych. Dotyczy to także księży, ale tylko tych, którzy czerpią dochody z pracy w szkole, czy na uczelni. Datki na tacę, opłaty za chrzty, komunie i pogrzeby są opodatkowane symbolicznie. W rzeczywistości, stanowią prawdziwą szarą strefę.
Księża – zarówno katoliccy, jak i duchowni innych wyznań uznanych przez państwo (prawosławie, luteranizm, buddyzm, islam, etc.) teoretycznie muszą płacić podatki. Teoretycznie, bo robią to w formie ryczałtu (w tym celu na początku roku muszą złożyć odpowiednią deklarację w urzędzie skarbowym).
W praktyce podatki płacone ryczałtem są skandalicznie niskie, w porównaniu z tymi które płacą osoby świeckie.
Proboszczowie w 2019 r. zapłacą od 434 zł do 1559 zł zryczałtowanego podatku kwartalnie. Pierwsza stawka obowiązuje w najmniejszych parafiach, do 1000 osób. Najwyższa dotyczy parafii z więcej niż 20 tysiącami osób.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne, księża rozliczają się za pomocą formularza PIT -19A. Nie wpisują tam kwot dochodu i przychodu, jedynie składki zdrowotne. Składka zdrowotna to obecnie ok. 189 złotych miesięcznie – dzięki temu księża mają zapewnioną państwową opiekę medyczną. Z drugiej jednak strony składkę zdrowotną odlicza się prawie w całości od zryczałtowanego podatku.
W efekcie, realne opodatkowanie księży jest w Polsce skandalicznie niskie. A przecież udzielają oni zwykłych usług – czym jest spowiedź, czy chrzest jeśli nie usługą, która powinna być opodatkowana jak każda inna?
Potrzebujemy radykalnego uszczelnienia kościelnej szarej strefy. To w połączeniu z likwidacją funduszu kościelnego i przerzuceniem kosztów utrzymania instytucji kościoła na wiernych, przybliży nas do świeckiego państwa, jakim powinniśmy być.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy księża powinni płacić identyczne podatki jak reszta Polaków?