68 milionów złotych – tyle miały kosztować karty do głosowania, wydrukowane zanim jeszcze uchwalona została ustawa, na podstawie której miałoby się to odbyć.
W normalnych okolicznościach za takie działania Jacek Sasin zostałby natychmiast zdymisjonowany – ale jak wiemy, partia która przez wszystkie przypadki odmienia „aferę ośmiorniczkową” nie wyciąga konsekwencji wobec własnych polityków.
Marnowanie publicznych pieniędzy, działanie bez podstawy prawnej czy zaginione karty wyborcze to nie tylko powód do dymisji, ale również do postawienia Jacka Sasina przed Trybunałem Stanu. To on podjął decyzję o wydrukowaniu kart – nie pomogą tutaj próby przerzucenia odpowiedzialności na opozycję.
Chcieli zorganizować wybory mimo naszych protestów? Tak. Więc niech teraz sami za nie zapłacą. I to najlepiej z własnej kieszeni.